Mezoameryka – historia i ciekawostki
| |W XVI w. król Hiszpanii, Karol I, wysłał swoich konkwistadorów do Nowego Świata, gdzie znaleźli oni nieznane cywilizacje, datujące się z I tysiąclecia p.n.e. Kiedy po wylądowaniu w Zatoce Meksykańskiej posuwali się przez deszczowe lasy, gęste od cierni i rojące się od moskitów, w kierunku azteckiej stolicy Tenochtitlanu (dzisiejsze miasto Meksyk), było wiele powodów dla miejscowych Indian i Hiszpanów, żeby jedni na drugich wytrzeszczali oczy podejrzliwie. Aparycja Hiszpanów odpowiadała proroctwu znanemu Indianom: władca imperium Azteckiego Motecuhzoma Xocoyotzin (Montezuma) i jego lud wierzyli, że są świadkami powtórnego przybycia boga Quetzalcoatla (Pierzastego Węża), który – jak to było przepowiedziane – powróci biały i brodaty oraz majestatyczny ze Wschodu. Ich uwagę przykuwała obcość uzbrojonych żołnierzy z błyszczącą stalą, strzelającą bronią palną wyrzucającą pioruny i siedzących na potworach (najbardziej przerażających ze wszystkiego), wydających głuchy odgłos kopyt, podrzucających grzywy i bijących ogonami. Działo się tak, ponieważ oni nie mieli ani żelaza, ani stali i walczyli zatrutymi strzałami oraz bronią z brązu i obsydianu. Ponadto ci prekolumbijczycy nigdy nie odkryli koła i nigdy nie widzieli konia. W istocie, w tych krajach, z wyjątkiem wysokich Andów w Peru, gdzie lamy byty czasem używane jako zwierzęta juczne, człowiek byt „zwierzęciem” noszącym ciężary – tradycja tak głęboko zakorzeniona, że nawet dzisiaj tamtejsi robotnicy budowlani często wolą przenosić ciężkie kamienie na swych plecach w wielkich plecionych koszach podtrzymywanych opaskami na głowie niż używać taczek czy wózków. A co do konia, było to historyczne spotkanie, prawdę powiedziawszy, początek wielowiekowej historii miłosnej.
A cóż mogło powstrzymać Hiszpanów w ich drodze? Obszar, na który dokonywali najazdu, położony na południe od miejsca, gdzie Krzysztof Kolumb wylądował około 27 lat wcześniej, w 1492, byto przesmykiem łączącym Amerykę Północną z zachodnim wybrzeżem Ameryki Południowej: w tym regionie (który dzisiaj obejmuje Meksyk, Jukatan, Honduras i Gwatemalę) i na obszarze Ameryki Południowej nad Oceanem Spokojnym (obejmującym obecne Peru oraz część Boliwii i Chile) starożytne cywilizacje Ameryki znajdowały się w końcowej fazie rozwoju. Hiszpanie, posuwając się swym szlakiem przez Jukatan, mogli najpierw natknąć się na niektóre z olbrzymich kamiennych głów wysokości 2,5 m, które Olmekowie pozostawili razem z pozostałościami dwóch klasycznych mezoamerykańskich form architektonicznych – piramid i boisk do gry w pitkę; mogli zobaczyć w przelocie grzebieniaste świątynie Majów, izolowane wśród czubatych drzew. Jest możliwe, że te starożytne plemiona, Olmekowie i Majowie zamieszkiwali te tereny od 2000 lat.
W końcu, pod straszliwymi niebiesko żebrowanymi wulkanami Meksyku, Hiszpanie zostali zatrzymani w swym marszu, przez ludzi o wielkiej przewadze liczebnej nad ich garstką wojska i całkowicie niepodobnych do tych, których widzieli przedtem w czasie przemarszu: ciemnych, poruszających się miarowo, silnych, wojowniczych. Byli to Aztekowie, wędrowne plemiona, które przybyły na ten obszar, dokonujące rzezi, gdy przyszły, poszukujące orła siedzącego na kaktusie i jedzącego węża – znak odnoszący się do ich ziejącego złością boga wojny, Huitzilopochtli (Kolibra z Południa) – w miejscu, które mogło być w ten sposób utożsamiane za nadające się przez nich do osiedlenia. Symbol, który obecnie jest ozdobą flagi Meksyku, został dostrzeżony na wyspie jeziora Texcoco. Zatem w 1325 założyli oni na dwóch sąsiednich wyspach swe miasta Tlatelolco i Tenoch-titlan (na których terenie znajduje się obecnie miasto Meksyk), używając jasnego, miejscowego wulkanicznego materiału zwanego fezontle (rodzaj matowego czerwonego pumeksu), tak że fundamenty miasta nie powinny zatonąć w błotach jeziora.
Hiszpanie byli pod bardzo dużym wrażeniem Tenochtitlanu, zbudowanego – jak to było charakterystyczne dla miast mezoame-rykańskich – według zasad przestrzennego planowania miast, które byłyby do zaakceptowania dzisiaj, z rozległymi placami (plaża) otaczającymi świątynie i pałacami wznoszonymi na kopcach wysokich piramid, różnymi przestrzeniami połączonymi ruchem na kanałach i mostami łączącymi wielkie rozległe groble, dość szerokie, żeby ośmiu konkwistadorów mogło przejechać nimi ramię w ramię; ze świeżą wodą dostarczaną specjalnymi kanałami i ogrodami bujnymi od kwiatów. Jednak byt tam w powietrzu fetor i nawet krwiożerczy hiszpańscy żołnierze odczuwali wstręt przed różowo-czerwonym miastem zabarwionym ludzką krwią. Krew często uwydatnia się w starożytnym kulcie jaguara, Huitzilopochtli i Ouetzalcoatla (Pierzastego Węża), bogów, którzy byli wspólni dla większości plemion mezoame-rykańskich. Co noc kapłani oddawali się rytuałowi puszczania krwi, a publiczny kult obejmował ofiarę ze zwierząt i ludzi. To z powodu tych ceremonii rozwinęło się standardowe centrum miasta: obszerne place do publicznych zgromadzeń, religijnych tańców i gier zaprojektowano przed piramidowymi świątyniami, na które prowadziły wielkie kondygnacje schodów do małego domu boga na szczycie. Na szczycie schodów był posąg boga i tu kapłani odprawiali obrządki ofiarne, maleńkie postacie poruszające się blisko nieba na cokole, który górował nad pałacem zatłoczonym przez doprowadzonych do szału wyznawców.
Jedna z tych piramidowych świątyń, Santa Cecilia, koło miasta Meksyk została odkryta przez archeologów w dobrym stanie przed rozsypującą się nawierzchnią, tak że teraz wiemy jak ona wyglądała.
Religia Azteków była szczególnie krwawa, ponieważ Huitzilopochtli dostarczano pożywienia z ludzkich serc, wycinanych jeszcze jako bijące z piersi ofiar, po to, żeby zapewnić słońcu kontynuowanie codziennej wędrówki po niebie. A więc procesja kapłanów schodziła, zaciągała swą ofiarę na wielką kondygnację schodów i odginała ją do tyłu: kapłani z obu stron ciągnęli ją za naprężone ręce i nogi nad ofiarny kamień, który stał przed wyobrażeniem Huitzilopochtli. „Po czym” – jak pisze hiszpański kronikarz – „rozcinali jego pierś […] wyrywali jego serce […] następnie przewracali jego ciało, odrzucali je na bok, zrzucali je w dół”. Ze szczytu 91 schodów piramidy w Chichen Itza zrzucali serca na dół, na tono Chaca, okrutnego boga deszczu.
Do niedawna myślano, że wszystko co pozostawało z tych miast, to opisy w listach i raportach przesyłanych do Hiszpanii, które zachowały się w archiwach królewskich i klasztornych. Jednak w ostatnich latach wykopy tuneli systemu komunikacyjnego, pod kanalizację i elektryczne kable w mieście Meksyk dostarczały interesujących odkryć, które wiążą się z tymi hiszpańskimi sprawozdaniami. Na miejscu ostatecznej klęski Azteków, na placu Trzech Kultur, pozostałości świątyni Tlatelolco z czerwonej wulkanicznej skały stoją obok hiszpańskiego kościoła i klasztoru. Tuż za wielką barokową katedrą miasta Meksyk, z wielkim placem Zocali, zostały odkopane fundamenty świątyni samego Tenochtitlanu, której konsekracja w 1487 była związana z wielką liczbą ofiar, różnie ocenianą między 10 000 a 80 000 ludzi, zabijanych rytualnie po czterech, od wschodu do zachodu słońca przez cztery dni.
To, czy starożytne kultury mezoamerykańskie rozwijały się autonomicznie, było długo tematem dysput. Mogły być przemieszczenia plemienne ze Wschodu na Zachód, z Afryki Północnej przez Atlantyk, z Peru do wysp Polinezji, które mogłyby wytłumaczyć zagadkowe podobieństwa w tych szeroko rozrzuconych kulturach, w tym ich architekturze. To mogłoby wyjaśnić, dlaczego zwykła garstka plemion -Majowie, Olmekowie, Aztecy, Zapotekowie, Totonakowie, Toltekowie i Mistekowie – wszystkie ze środkowej strefy, rozwinęła tak zaawansowane cywilizacje, podczas gdy północne i południowe szczepy Indian pozostały w prymitywnej fazie rozwoju. To mogłoby też wyjaśnić, dlaczego, kiedy te plemiona na Południu i na Północy robiły szałasy z gałęzi i liści, pozostałe ludy, tak jak Mezopotamczycy, używali wysuszonych cegieł z mułu i słomy, żeby budować kwadratowe domy, które czasem okazywały wyszukane cechy postępu, takie jak kilka pięter, rynsztoki, ulice, kanały ściekowe i akwedukty.To wyjaśniałoby, dlaczego w dżungli czy na pustynnych wybrzeżach przenoszono kamienie na duże odległości, żeby budować piramidy schodkowe.
Ich geodezja, rachuba czasu i astronomia prawdopodobnie przewyższały te z Babilonu i Egiptu. Tunele i dziury pod kątem w ich obserwatoriach służące do określenia miejsc wschodu i zachodu ciat niebieskich, dają pewną wskazówkę, jak byty dokonywane te obliczenia astronomiczne. W Monte Alban, „mieście boga” Zapoteków, jest obserwatorium w kształcie łodzi ze środkowym tunelem, które datuje się między 500 a 700 n.e. Mniej więcej w tym samym czasie, przed 600 n.e. w El-Tajin, stolicy nad Zatoką Meksykańską, Toltekowie zbudowali piramidę z niszami. Archeolodzy nadali tę nazwę, kiedy odkopali ją w latach pięćdziesiątych XX w., ponieważ zastanowiło ich wiele wgłębionych okiennych otworów, po jednym na każdy dzień roku; utraciła ona swe figury. Jednak teraz rozumiemy, że te nisze miały astrologiczne znaczenie dla Indian. Widziana na planie piramida nosi silne podobieństwo do planu mandaliz Boroboduru. Jednak nie ma sugestii co do wzajemnych wpływów; mandala pojawia się, żeby być symbolem uniwersalnym, pełnym podświadomego znaczenia i satysfakcji istoty ludzkiej. Obserwatorium el Caracol (Ślimak) w Chichen Itza datuje się z czasów (lub sprzed) wskrzeszenia do życia dawnego miasta Majów w IX i X w. „Ślimak” jest wieżą wysokości 3 m, z dwoma okrągłymi kondygnacjami dookoła rdzenia spiralnych schodów, które dały tę nazwę budynkowi; jest to jedyny okrągły budynek znaleziony tak daleko, który miał klasyczne pozorne sklepienie Majów.
Zespoły wznoszone przez Indian amerykańskich odróżniają się od ich przestrzeni publicznych, które sa położone poza kwartałami mieszkalnymi miasta. Nawet budynki w stylu Puuc północnych Majów na nizinie Jukatan, charakterystycznie długie i niskie, tam gdzie są sytuowane na otwartym terenie i nie wznoszą się ponad dżunglą, są jednak ustawiane na wysokich tarasach. Pałac Gubernatora długości 100 m w Uxmal, na przykład, stoi na sztucznej esplanadzie wysokości 13 m. Oceniono, że 2000 ludzi pracujących przez 3 lata, każdy przez 200 dni roboczych, musiało przenieść około 1000 ton materiałów dziennie, żeby utworzyć tę esplanadę. Wzór dla centralnej przestrzeni ceremonialnej został ustanowiony w Teotihuacanie (na północny wschód od dzisiejszego miasta Meksyk), mieście, które było kulturalną stolicą Mezoameryki przez kilkaset lat. Chociaż jego początki są dyskutowane, zostało ono prawdopodobnie założone w V w. p.n.e. przez Tolteków, a w I w. n.e. pod aztecką kontrolą, było większe niż cesarski Rzym. Tu świątynie, zgromadzone jedna naprzeciwko drugiej, są usytuowane dookoła przestrzeni zarezerwowanej na tańce i kanibalistyczne biesiadowanie.
Jedna z pierwszych mezoamerykańskich kolumnad została znaleziona w dawnej stolicy Tolteków, Tuli. Tu kolumny opowiadają historię tolteckiego podboju: te w wejściu do świątyni są standardowymi kolumnami Ouetzalcoatla z głową węża, ostrymi kłami i upierzeniem u podstawy, a ogon podtrzymuje nadproże (motyw wspólny dla kilku plemion), podczas gdy na froncie są nieregularne filary w kształcie nieugiętych tolteckich wojowników, noszących pierzaste fryzury i napierśniki w kształcie motyli. W Chichen Itza wpływ Tolteków jest widoczny w kolumnadach i portykach, które łączą przestrzenie ceremonialne.
Także w Chichen Itza jest największy i najwspanialszy przykład innej ceremonialnej przestrzeni mezoamerykańskiej: boisko do gry w piłkę. Celem gry było kopnięcie litej kauczukowej piłki (tam było mnóstwo kauczuku wokół; Hiszpanie mówili o Olmekach jako „kauczukowych ludziach”) średnicy ok. 25 cm przez pierścienie ustawione wysoko na murach boiska, z pomocą bioder, łokci oraz sprzętu. Freski na murach boiska pokazujące, że wygrywająca drużyna była czasem rytualnie składana w ofierze, potwierdzają religijne znaczenie gry, także sugerowane usytuowaniem boisk blisko świątyń, często z drogą łączącą się z platformą dla kapłanów i dygnitarzy.
W przeciwieństwie do wielkich fasad, wnętrza budowli były ciasne, pozbawione okien i ciemne. Małe świątynie ustawione na szczycie strzelistych piramid byty dokładnie kopiami chat z cegły adobe, w których wieśniacy, potomkowie Majów jeszcze dzisiaj żyją. Nawet pałace, na przykład Pałac Gubernatora w mieście Majów, Uxmal, nie mają okien. Byty one rozjaśniane naturalnym światłem dziennym przez wejście i miały ciemne wąskie pomieszczenia zebrane – to widać – na całościowej podstawie, czasem w podwójnym rzędzie – jak w Uxmal – bardziej dla okazjonalnego pokazania niż dla potrzeb życia codziennego, które było prowadzone poza drzwiami.
Są osobliwe detale, które mogą być użyte jako wskazówki do odróżnienia ruin budowli plemion mezoamerykańskich i tych innych. Osobliwością wczesnych miast Majów, które w ostatnim stuleciu zostały wyplątane z duszących objęć dżungli, są piramidy schodkowe zwieńczone małymi kwadratowymi świątyniami z przykryciem ze sklepienia pozornego pokrytego przez pierzastą krezę z kamienia stojącą poza Ich dachami, znaną po hiszpańsku jako cresteria. Często wystaje ona ponad roślinność i daje całej piramidzie wygląd podniesionego dekoracyjnego tronu – miejsca władzy. Bóg przypuszczalnie wyglądał ze swego małego domku nad swym królestwem dżungli. To było możliwe do zrobienia dzięki obfitości tropikalnego twardego drewna, używanego do nadproży, dość twardego, żeby podtrzymać taką super-strukturę. Być może najlepsze przykłady to pięć głównych śwlątyń-piramid z religijnego centrum w Tikal, które wznosi się nad dżunglą Niziny Peten w północnej Gwatemali. Należą one do szczytowego okresu w kulturze Majów, który zaczął się ok. 1000 p.n.e., o osiągnął szczyt między 200 a 900 n.e. Te świątynie są wśród około 300 budowli odkopanych w dżungli od 1877, kiedy Tikal został po raz pierwszy odkryty.
Dziewięć było świętą liczbą dla Indian amerykańskich i wiele piramid ma dziewięć podstawowych poziomów. Układ schodów różnił się. Niektóre wznosiły się w stromych biegach na szczyt – jak w el Castillo w Chichen Itza, gdzie cztery rzędy schodów w znakomitej symetrii sunęły w górę z czterech stron piramidy; w innych świątyniach stopnie są rozmieszczone w szeregu spadających kondygnacji schodów, których często brakuje, żeby odpowiadały pomostom nasypowej ziemi i kamienia łamanego, tworzących faktyczny kopiec świątyni – jak w Piramidzie Czarownika w Uxmal. Ta piramida Majów pokazuje osobliwość pozornego sklepienia Majów, w którym tylko dwie ostatnie wystające warstwy kamieni spotykają się pod wielką belką poprzeczną; jej ciężar stabilizuje tę strukturę. Ten rodzaj sklepienia można znaleźć także w innym mieście Majów, Palenque, wzdłuż fasady Wielkiego Pałacu i w komorze grobowej kapłana-króla w Świątyni Inskrypcji, rzadkim mezoamerykańskim przykładzie piramidy grobowej, do której prowadzi wejście przez trójkątne drzwi ze schodów zbudowanych wewnątrz murów. Przypominające grot strzały, przesklepione otwory zdarzają się także w późniejszych budowlach w stylu Puuc u północnych Majów, na przykład w arkadach łączących dwa skrzydła ze środkowym blokiem Pałacu Gubernatora w Uxmal.
Dobrze zachowane fryzy dookoła budynków suchej niziny Puuc na Jukatanie są godne uwagi nie tylko dlatego, że wiemy, iż one były wykonane narzędziami z brązu i obsydianu, ale także, ponieważ są tak urozmaicone. Spokojna, ciepła powaga Domu Żółwia, w swej prostocie niemal klasycznie grecka lub egipska, kontrastuje z pasem dekoracji na Pałacu Gubernatora, który ma szerokość prawie połowy całkowitej wysokości tego pałacu, nadając mu niezwykle frapujący, złożony, zawrotny wygląd. Odmienne są skomplikowane, powtarzalne maski Chaca, boga deszczu, które ozdabiają Codz-Pop, czyli Pałac Masek w Kabah, ośrodku Majów koto Uxmal, gdzie zgromadzenie tysięcy identycznych segmentów byłoby niemożliwe, gdyby one nie miały zaledwie ok. 1,27 cm.
Na meksykańskim międzymorzu w starożytnej stolicy Tolteków, Teotihuacanie i późniejszych miastach, budynki są znakomite, ponadto z zastosowaniem standardowych proporcji i sylwety dzięki prostokątnym płytom, zwanym tableros, które uwydatniają platformy schodkowych piramid; tableros jest normalnie wspornikowo wysunięte nad ukośne lico ściany, znane jako talud. Te sylwety sugerują, że Mezo-amerykanie mieli dobre oko do ostrych sylwet oraz kontrastów światła i cienia, tworzonych przez olśniewające światło słoneczne. Te same cechy występują w Oaxaca, terenie rozciągającym się na północ od południowego wybrzeża Meksyku, w bardzo pięknej południowej fasadzie Pałacu z kolumnami w Mitla, mieście Misteków z około 1200 mieszkańcami, jej długich niskich liniach i dosadnych geometrycznych fryzach przypominających styl Puuc Majów, oraz w piramidzie Ouetzalcoatla w Xochicalco koło Cuernavaca, z upierzonym wężem owijającym to wszystko. Xochicalco, forteca miejska, okazuje wpływy Majów, Tolteków, Zapoteków i Misteków pochodzące od kolejnych okupacji przez różne plemiona.
W piramidzie z niszami w El Tajin latające gzymsy wystają nad wklęsłe wgłębienia, żeby stworzyć zdumiewający efekt światłocieniowy. Intencja budowniczych mniej może miała spełnić żądanie estetyczne niż użyć układu nisz do wzmocnienia struktur i utrzymania centralnego rdzenia z nagromadzonej ziemi na miejscu. Pozostałości czerwonej, niebieskiej i czarnej farby podsuwają myśl, że większość prekolumbijskich świątyń miała warstwę jaskrawo pomalowanego tynku, zrobionego z wypalonego wapienia, kładzionego na nawierzchni z kamieniarki albo suszonych cegieł z mułu, a w pewnych przypadkach na tym tle były malowane freski.
Na koniec musimy popatrzeć na udział architektury Inków w Peru, która jest odmienna od tych kultur międzymorza. Czy to oznacza, że Inkowie byli plemieniem Indian, które – prawdopodobnie jak inne – przekroczyły Cieśninę Beringa z Azji w końcu epoki lodowcowej, ale przez tysiąclecia wędrowało nawet dalej na południe niż plemiona międzymorza? Możemy tylko tak przypuszczać, ale jest jasne, że Inkowie osiedlili się około 1000 n.e. w dolinie Cuzco i tworzyli wielkie imperium w czasie przybycia konkwistadorów pod dowództwem Francisca Pizarra w 1531. Najważniejszą dostrzegalną cechą architektury Inków są jej mury o ogromnej skali, wykonywane warstwami i ściśle łączone bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Niektóre z tych najbardziej zręcznie wykonanych robót kamieniarskich w świecie można jeszcze zobaczyć z niższych partii murów niektórych ulic w Cuzco, byłej stolicy Inków; skala tych kawałków w tej cyklopowej składance może być oceniona z miejsca wypasu stada lam albo człowieka stojącego poniżej trzyrzędowych wałów obronnych Sacsahuamanu, fortecy, która stoi na straży nad stolicą. Ta kamieniarka była prawdopodobnie wykonana z wielkich bloków wciąganych w górę na krążkach z użyciem lin z lian i bujanych w bok i naprzód, aż zostały postawione na miejscu między towarzyszącymi im olbrzymimi kamieniami.
Ale mury nie są jedynym osiągnięciem Inków. Dzisiaj, kiedy będzie się wznosić coraz wyżej w Andach na wysokość tak wielką, że obsługa pociągu zaoferuje pasażerom tlen, będziecie mogli zobaczyć świadectwo fortec Inków i ich sieć komunikacji – drogi i mosty nad przepaściami i wąwozami -tak jak wodociągi i tarasy uprawnej ziemi, wspaniale wyrzeźbione w zwartych szeregach ze stromych boków kanionów. Było to możliwe dzięki istnieniu w wysokim stopniu uporządkowanego i tyrańskiego społeczeństwa feudalnego, w którym każdy młody i zdatny był corocznie rekrutowany, żeby wnieść udział do robót publicznych. W zamian za służbę, państwo sprawowało rzeczywistą opiekę społeczną, zapewniając zabezpieczenie przed głodem, chorobą i w starszym wieku.
Pewna forteca na wzgórzu, Machu Piechu, która może była sanktuarium wyszukanym przez króla Inków, Manco II, z powodu najazdu Hiszpanów, jest jednym z najbardziej zapierającym dech w piersiach osiągnięciem architektury (!1. 95).
Prace wykopaliskowe nie są zakończone, ale zostały rozpoznane domy, schody, świątynie, spichlerze i cmentarz, a również nowicjatów/ klasztor dla panien znanych jako Dziewice Słońca, które służyły w świątyniach Inków. Jak gdyby świadomi tego, że nie mogą rozwinąć wielkich koncepcji natury, budowniczowie wetknęli to miasto w niedostępną przełęcz między dwoma majestatycznymi, otoczonymi chmurami, podobnymi do głów cukru szczytami. Daleko poniżej tego garnizonu stromych, żyjących skał rzeka Urubamba wije się swoją drogą. Trwałe i przeciwstawne puste określenia, czy opis? Domy Duchów spowite we mgle i śniegu zmaterializowały się z prawdziwą górą, ponieważ człowiek włączył odkrywki skalne w ściany domów w szarozielonej osmozie cztowiek-roślinność-minerat, z przeszłości i teraźniejszości, z życia i śmierci, z ziemi i nieba. Machu Piechu nie tylko streszcza przeszywające podniecenie doznania architektonicznego, ale także we wzajemnym oddziaływaniu człowieka i jego otoczenia zapewnia szybkie przelotne ujrzenie pewnej nadziemskiej rzeczywistości.