Jak funkcjonuje nieświadomość?

Nie wszystko da się zaplanować. Powtarzając z uśmiechem na twarzy i szczerą wolą w sercu słowa „świadomy praw i obowiązków…” nie zdajemy sobie sprawy, ile rzeczy nie jesteśmy w istocie świadomi i ilu obowiązków i praw przez to dotrzymać się nie uda. Oczywiście, nie usprawiedliwiamy tu łamania przysiąg, raczej spróbujemy oswoić te elementy nas samych, które nam przeszkadzają w ich dotrzymaniu.

Świadomość i nieświadomość w jednym stoją domku i nie ma takiej zasady, która umiałaby je rozdzielić i takiej mocy, która pozwoliłaby świadomości przejąć kontrolę nad jej bliźniaczą siostrą, stojącą tylko pozornie w cieniu.

Kim jest tajemnicza nieznajoma?

Nieświadomość została odkryta w obrębie psychologicznych dociekań psychoanalityków, na czele z Zygmuntem Freudem, ale mimo nieużywania tego terminu równie mocno była obecna w dociekaniach filozoficznych dotyczących konstrukcji człowieczego „ja” i budowy naszej tożsamości we wcześniejszych wiekach, nawet w starożytności. Innymi słowy: moda na nieświadomość przyszła wraz z modą na psychoanalizę, ale zjawisko samo w sobie zostało rozpoznane znacznie wcześniej i to przez osoby niekoniecznie chcące się nią zajmować.

Filozofowie pokroju Kartezjusza czy Spinozy, zajmujący się granicami naszego jestestwa i możliwościami poznawczymi człowieka dali podwaliny pod jej określenie. Pewnie, że dużo bardziej zajmowała grona akademików świadomość, łatwiejsza do nazwania i dająca się przekuć w chwytliwe hasła typu Cogito ergo sum (to bodaj największa pochwała dla świadomości), niż tajemnicze coś, czego nie da się nazwać, opisać i zbadać, ale z istnienia nieświadomości zdawano sobie sprawę od dawna.

Zasługą Freuda było uwolnienie nieświadomości od pełnienia roli Kopciuszka – jego zdaniem jest ona w takim samym stopniu częścią osobowości, co świadomość. Ale to równouprawnienie niepokoi do dziś, bo przecież okazuje się, że w części jesteśmy niepoznani, w całości niedookreśleni. Lecz równie mocno tenże Freud, ojciec, a właściwie dziadek współczesnej psychologii, przyczynił się do demonizacji nieświadomości. Widział ją jako wyrazicielkę naszego popędu śmierci, splot niskich instynktów drzemiących w nas głęboko, wraz z rozwojem cywilizacji zepchniętych poza margines świadomego uczestnictwa w relacjach społecznych. A zatem ciemna strona księżyca, dla której świadomość jest tą jasną.

Wielki przełom w rozumieniu roli nieświadomości wiąże się z pracami badawczymi następcy Freuda na tronie psychoanalizy Karla Gustava Junga. Rozdzielił on jej kompetencje na dwie części, wyróżniając nieświadomość zbiorową i indywidualną.

Nieświadomość zbiorowa to domena symboli, obrazów, archetypów – elementów nie dających się przełożyć bezpośrednio na zbiór zasad i prawd, w czym jest dobra nasza świadomość. Elementy nieświadomości zbiorowej są wspólne całej ludzkości, a może nawet wszystkim istotom mających jakiekolwiek życie psychiczne. Zawierają się w niej jakby matryce ludzkich zachowań w sytuacjach typowych, związanych z seksualnością, śmiercią, zagrożeniem, rodzicielstwem, miłością, odczuciami metafizycznymi – nieznające różnić historycznych, etnicznych, religijnych, wynikające z najgłębszych, pierwotnych warstw naszego „ja”.

Z kolei nieświadomość indywidualna budowana jest z tego wszystkiego, co dana jednostka wypycha ze świadomości, jest w pewnym stopniu śmietnikiem osobowości, niechcianą częścią nas samych, której wolelibyśmy nie mieć. Są to wyparte i zapomniane przeżycia, stłumione emocje, odczucia, których nie byliśmy w stanie sobie uzmysłowić. To rezerwuar bodźców, lęków i osobistych wrażeń, które próbowaliśmy wyrzucić, ale wciąż w nas są i w sytuacjach obniżonej świadomości, kiedy jesteśmy silnie rozemocjonowani, nie panujemy w pełni nad sobą zaczynają nami kierować.

Jak wpływać na nieświadomość (cudzą i własną)?

Freud twierdził, że nieświadomość ma znaczący wpływ na nasze zachowanie, późniejsi psychologowie często przyznawali mu rację, choć sporu co do możliwości nieświadomości nie należy uznać za zakończony. O potędze nieświadomości najlepiej świadczą wszelkiego typu techniki oddziaływania na drugiego człowieka z pominięciem jego woli, wykorzystywane dość szeroko w marketingu, ale też zakrojonych na szeroką skalę działaniach ideologicznych – szczególnie niebezpieczne w ekstremistycznych sektach religijnych posługujących się technikami wpływania na nieświadomość, w tym stanami hipnotycznymi. Większość z nas miała już okazję przekonać się o tym, że kupujemy często bezwiednie jakieś produkty albo ulegamy poglądom drugiej osoby nie przekonani siłą argumentów, ale właściwie bez uświadomionej przyczyny.

Na szeroką skalę wykorzystywane jest już współcześnie zjawisko nazwane programowaniem neurolingwistycznym (popularnie zwane NLP), które wykorzystuje osiągnięcia psychologicznych badań nad nieświadomością. A to tylko czubek góry lodowej.

Istnieje możliwość wykorzystania cudzej nieświadomości, gorzej z wpływaniem na własną czy panowaniem nad nią. A jest to umiejętność niezwykle cenna, skoro współdzieli odpowiedzialność za najważniejsze wybory i zachowania w sytuacjach kluczowych dla naszego życia.

Techniki wpływania na swoją nieświadomość są częścią programu wielu wschodnich metod ezoterycznych, w których akcentuje się oczyszczenie własnego ciała i – chociażby poprzez medytację – dotarcie w głąb siebie. Ale skuteczność tego typu działań, szczególnie jeśli uznać istnienie nieświadomości zbiorowej, i ich zbieżność z osiągnięciami zachodniej psychologii w kwestii nieświadomości to już temat na zupełnie osobne rozważania.